piątek, 23 listopada 2007

Magia Yerba Mate

Samo picie yerba mate ma w sobie coś z magii. A towarzyszy mu rozbudowany rytuał: z gospodarzem w roli mistrza ceremonii, który przyrządza napar w mate, niewielkim naczyniu z tykwy, a następnie wypija go za pomocą metalowej rurki – bombilli. Odgłos siorbania, który w tym wypadku jest jak najbardziej na miejscu, to znak, że może nalać kolejną porcję wody i podać naczynie pierwszemu z gości.

Yerba mate jest wręcz nałogowo pita w Brazylii, Argentynie i Paragwaju. A dla Argentyńczyków z północnej części kraju popołudniowe parzenie i leniwe sączenie tego napoju jest czymś tak naturalnym, że niemal na każdej ulicy stoją dystrybutory z gorącą wodą.

Sama yerba mate, lub po prostu mate, to nic innego, jak wysuszone, lekko uprażone i rozdrobnione liście ostrokrzewu paragwajskiego (Ilex paraguariensis), drzewa naturalnie występującego na terenach południowej Brazylii, północnej Argentyny i sporej części Paragwaju. Przyrządzany z nich napój był znany przez lokalne plemię Guayrá już w czasach przed konkwistą.

Hiszpanie początkowo podchodzili do tego naparu z wielką nieufnością, do tego stopnia, że pod koniec szesnastego wieku picie go zostało prawnie zakazane. Z czasem jednak zaczęli ulegać jego urokowi, a niemałą rolę odegrali w tym jezuici, którzy widzieli w yerba mate alternatywę dla alkoholu.

Dziś poza krajami uprawy (Argentyna, Brazylia, Paragwaj) mate pija się w dużych ilościach także w Urugwaju, Chile i Boliwii, a nawet w Libanie i Syrii, dokąd dotarła za sprawą powracających z Ameryki Południowej emigrantów. Popularność tego napoju przestaje dziwić, jeśli przyjrzymy się jego składowi: występują w nim kofeina oraz – znana nam z czekolady, również pobudzająca – teobromina.

By jednak yerba mate zachowała pełnię swych ożywiających właściwości, trzeba ją umiejętnie zaparzyć. Na dno mate należy wsypać liście, do ¾ objętości, zakryć otwór ręką, odwrócić naczynie do góry dnem i lekko potrząsnąć. W dalszej kolejności z powrotem odwrócić mate tak, by większość liści znalazła się z jednej strony tykwy. Po przeciwnej stronie naczynia trzeba jeszcze tylko umieścić bombillę i ostrożnie nalać gorącej, ale pod żadnym pozorem nie wrzącej wody.

Każdy Argentyńczyk czy Brazylijczyk stwierdzi jednak, że to wszystko nie wystarczy do zaparzenia dobrej mate. Do mate po prostu trzeba mieć rękę – bo tak naprawdę przyrządzanie tego rześkiego napoju bliskie jest alchemii.

Brak komentarzy: